sobota, 3 października 2015

BOOKOHOLIK Córka dymu i kości

Po ostatnim poście, poruszającym dość dołujący temat stwierdzam, że trzeba trochę spuścić z tonu. Ja dla odstresowania piszę, gram w Diablo, oglądam mecze i czytam.

*a mój tata właśnie zastanawia się czy Ewa Wachowicz nie ostrzykała się botoxem... jak dla mnie tak, ale niech sam się domyśla*

I miałam ostatnio okazję przeczytać całkiem fajną książkę, kupioną *jak większość mojej biblioteki* za parę groszy w taniej księgarni. Prawdopodobnie kosztowała około dziewięciu złotych, a jest to niewielka cena za dobrą lekturę. Więc tym, którzy lubią czytać przedstawiam i polecam "Córkę dymu i kości".
Czytanie tej książki było równie burzliwe i zmienne jak sama ja, jednak ostatecznie ten tytuł obronił się na piątkę. Zaczynając:
1) okładka, której chaotyczność i nieumiejętne rozplanowanie biją w oczy jak skarpety z sandałami... różnorodność czcionek, ilość kontrastów... no tylko na nią spójrzcie! Nope, nope, nope, nope!
2) moim zwyczajem, 'obczytałam' okładkę, na zewnątrz, w środku, poznałam wszystkie pochwały i nagrody jakie ta lektura zdobyła i nastawiłam się pozytywnie... a kiedy zaczęłam czytać, byłam nieco rozczarowana... początek nie jest zły, ale nie jest również powalający, jak twierdzą recenzje na tylnej części okładki... co za dużo, to niezdrowo...
3) ... jednak stopniowo, strona po stronie, zaczynałam co raz bardziej wsiąkać i tak już zostało do końca. Historia rozkręca się wystarczająco szybko, żeby nadrobić stracony początek, a owiana tajemnicą przeszłość bohaterów nie daje spokoju... nawet po zakończeniu książki.
3) Fenomenalne rozłożenie na części, z których każda zaczyna się ciekawym cytatem, który - wbrew pozorom - pełni pewną funkcję w tej opowieści. Jedna z części zaczyna się słowami: "Dawno, dawno temu były dwa siostrzane księżyce. Nitid była boginią łez i życia, to do niej należało niebo. Ellai czcili tylko sekretni kochankowie.". I kto z was domyślił się, że będzie tu mowa o nielegalnych nocnych schadzkach chimery i serafina? No kto, cwaniaczki?!
Pomijając okładkę, która w domyśle miała mieć chyba po prostu swój własny styl, do którego idzie się przyzwyczaić i początek, nieco mniej udany niż dalsza część powieści, książka jest po prostu świetna. Fanom, a raczej fankom młodzieżowej fantastyki polecam przeszukanie pobliskich bibliotek, księgarni i sklepów internetowych w poszukiwaniu tego tytułu.

Tym, którzy nie czytają polecam znaleźć chwilę w tramwaju, na przystanku, w przerwie świątecznej czy zwykły weekend i sięgnąć po jakąś lekturę, nawet jeśli będzie to szara gazeta. W słowie 'lektura' nie mieszą się artykuły na wp, onet czy inne szmiry i wywiady w kolorowych pisemkach. Czytajcie książki, ludzie! Nawołuję was do tego całym moim sercem! Poznawajcie inne światy, stworzone i opisane w fenomenalny sposób, rozwijajcie się, poszerzajcie horyzonty! Po prostu... czytajcie.

Wracając jeszcze na koniec do Ewy Wachowicz... tak, botox.

7 komentarzy:

  1. Moje odczucia po przeczytaniu tej książki były w sumie podobne. Przez te wszystkie pochlebne opinie byłam nastawiona na wielkie bum, a tymczasem dostałam taką sobie książkę o życiu w dwóch światach i miłości do anioła. Paradoksem jednak było to, że nie mogłam się od niej oderwać, jest napisana tak przyjemnym stylem, że dosłownie się ją zjada rozdział po rozdziale. Zakończenie było nie do końca zaskakujące bo można było się go domyślić, ale! Na pewno nie było banalne. Dobrze przemyślane, nie oklepane. Miałam ochotę sięgnąć po kolejną część, ale trzeba czekać na jakąś promocję:)
    Fajnie, że piszesz posty również tego rodzaju. W sumie nie obraziłabym się jakbym przeczytała jeszcze jakąś recenzję. Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie lubię odmowy, sięgaj po kolejną książkę!

      Usuń
    2. Już pędzę! ;) jestem w trakcie czytania "Ostatniego testamentu", jednej z wyżej sytuowanych książek, ale mało popularnych wśród nastolatek, więc tym bardziej chciałabym ją tu przedstawić :) może za tydzień ;)

      Usuń
    3. Już prawie gotowy, do końca tygodnia wrzucę ;)

      Usuń
  2. zdecydowanie botox!
    tanie książki potrafią pozytywnie zaskoczyć, jeśli potrafi się przechytrzyć system :) (ah ci sprytni sprzedawcy wypychający na wierzch te najgorzej schodzące i wybrakowane egzemplarze chodliwych pozycji hehe)
    co do czytania, to z reguły dobrze, jeśli komuś chce się przeczytać chociaż jeden artykuł w bzdurnej gazecie, bo szczególne krytyczne przypadki bywają zbyt leniwe, by przeczytać streszczenie szkolnej lektury, co wydaje się już być niestety dzisiaj standardem przed omówieniem każdej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie będę musiała kiedyś przeczytać tą książkę, już kiedyś się na nią natknęłam w Empiku, ale muszę przyznać, że okładka mnie od razu odstraszyła, chyba dam jej drugą szansę :)
    via-martyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń