sobota, 24 października 2015

Z pasją albo wcale

Chciałam zacząć od słów: "każdy ma jakąś pasję, zainteresowanie, hobby", ale zwątpiłam. Niedorzeczny wydaje się fakt, że może istnieć na świecie człowiek tak szary i nijaki, że nie interesuje się niczym, ale... w dzisiejszych czasach różne rzeczy widziałam. Więc załóżmy, że istnienie takich ludzi jest możliwe, że znajdują się oni gdzieś wokół nas.

Większość z nas ma jakąś pasję, zainteresowanie, hobby i to do tej części się zwracam w tym poście.

*między powstaniem tego zdania i kolejnego minęły jakieś 3 minuty, bo muzyka*

Moje życie składa się z moich pasji i tym, co z nimi związane, więc moje zainteresowania zabierają mi... 3/4 mojego życia, jak nie więcej. *dlatego też zastanawiam się, co robią ludzie, którzy zainteresowań nie mają* Chciałabym dziś przybliżyć wam każdą z nich, opowiedzieć krótko, co i jak i posłuchać *a raczej poczytać* o waszych pasjach.

Od dziecka towarzyszyły mi książki.

*"Danza Kuduro" leci, chyba już zawsze będę je kojarzyć z 5 częścią "Szybkich i wściekłych" :')*

Mama czytała mi, gdy byłam mała, a później równie chętnie sama sięgałam po książki. W tej chwili mam swoją własną biblioteczkę pod postacią zastawionego parapetu, dwóch szafek i półki nad biurkiem. Potrafię pochłonąć 500 stron w ciągu 5 godzin i chociaż ostatnio nie miałam:
a) czasu, żeby poświęcić aż tyle czasu na czytanie
b) książki, która wciągnęłaby mnie tak bardzo
to zawsze mam przy sobie coś do czytania. W tej chwili jest to "Czerwona Królowa" Victorii Aveyard (jeszcze nie skończyłam, ale już polecam) i przymierzam się do kolejnej pozycji z mojej półki.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem ludzi, którzy nie lubią czytać.

*"Mamma Mia" Eleny - pierwsza myśl: włoska reprezentacja xD*

Czytając, jestem w innym świecie i jest to jedno z najlepszych uczuć na świecie, więc jeśli macie niechęć do książek, pokonajcie ją, sięgając po jakąś zachwalaną przez miliony pozycję. Nie licząc "50 twarzy Grey'a" ;-; na prawdę, przeczytałam kawałek i nie dałam rady... nie rozumiem WIELKIEGO BUM ani na książkę, ani na film. Najlepiej jej nie dotykajcie.


Po za książkami jest moja pasja numer jeden: siatkówka, volleyball, pallavolo, jak zwał, tak zwał, w każdym języku brzmi pięknie :')
Zaczęło się około roku 2011/2012, kiedy musiałam oglądać mecze z moją ciocią, wręcz psychopatyczną fanką, jaką sama teraz jestem. Skończyło się, tak jak się skończyło: poszłam do szkoły sportowej na profil siatkarski, oglądam wszystkie imprezy i ligi, które znajdę i swoją przyszłość zamierzam też związać z tym sportem.

*właśnie mnie komar próbował urąbać w twarz, prawie się zesrałam ze strachu*

Gram od stosunkowo krótkiego czasu, oglądam trochę dłużej i wsiąkłam w to totalnie, więc na dłuższe rozważania poświęcę inny post. Na razie powiem tylko, że jest to dyscyplina wspaniała, ale też wymagająca. Ważna jest technika, której nauka jest żmudna, nudna i trudna, ale konieczna.

*wiem coś o tym, jestem na etapie naprawiania złych nawyków nabytych przez poprzednie lata*

Nogi, ręce, tułów, stopy... wszystko musi pracować. Przy czterech treningach tygodniowo, gdy znacząco odstaje się od reszty, trzeba też mieć mocną psychikę. Znoszenie krzywych spojrzeń dziewczyn, które umieją dużo więcej i grają dużo lepiej, nie jest miłe i przyjemne, ale nie można się przez to zniechęcać. Trzeba pracować, długo i wytrwale, a efekty przyjdą. Radość z udanej akcji czy wygranego meczu jest... kolejnym najlepszym uczuciem na świecie :)

Po za siatkówką od roku oglądam skoki narciarskie. Oprócz Polaków kibicuję też Austriakom i Norwegom, pod warunkiem, że to nie drużynówki ;) już czekam na śnieg i zimowe, niedzielne popołudnia przed telewizorem i "leć, Kamil, leć!". Facebook'owe profile znów zaczną działać, a Walter Hofer będzie zarządzał zmianę belki przez cztery godziny... mimo wszystko... czekam. Na weterana skoków Niriaki'ego Kasai'ego, nieustanny optymizm Simona Ammanna, głupawy humor Norwegów i Gregora Schlierezauer'a z jego uwielbieniem do kamery :D


Dobra książka i dobry film. Okres bajek Disney'a zakończyłam w wieku 7 lat i przerzuciłam się na "Gwiezdne wojny", "Matrixa" i "Piratów z Karaibów". Ojcowie wiedzą, co dobre :D otóż, mój tata zawsze wynajdywał najlepsze filmy i nigdy nie zapomnę, jak nie chciało mi się oglądać "Troi"... do dziś kocham ten film i bardzo się cieszę, że mnie do niego namówił.
Wiele wieczorów spędzam nad laptopem oglądając nowsze pozycje (klasyki kina wciąż wynajduje mój tata) i cieszę się, że mam tak nietypowy gust, bo gdy inne dziewczyny oglądały "Trzy metry nad niebem", ja oglądałam rozszerzoną wersję "Gladiatora".

Sport, książka, film. Moje trio bez którego życia sobie nie wyobrażam. Kolejny post szykuje się dopiero za tydzień lub nawet dwa, więc mam nadzieję, że będę miała chociaż kilka komentarzy do przeczytania. Opowiedzcie, jak wy lubicie spędzać czas, jakie jest wasze hobby...

*bo u Lecha Wałęsy to była pomidorowa*

... i jaką rolę ma ono w waszym życiu. Przysięgam, że następny post będzie dopiero po kilku komentarzach! Tak, to szantaż ;)

9 komentarzy:

  1. Ja za graniem w siatkę nie przepadam, ale pooglądać mogę. Heh, też pamiętam jak z tatą oglądałam Piratów z Karaibów", a teraz, gdy do kin wchodzi kolejna cz. Gwiezdnych Wojen, to słucham wciąż o Gwiezdnych Wojnach. Też bardzo lubię czytać, moje ulubione serie to Trylogia Czasu, Szeptem i książki o Nocnych Łowcach Cassandry. Lubię też rysować, tańczę i kocham podróże. A oprócz tego moją największą pasją jest muzyka ; gra na gitarze w szczególności :)
    malinowynotes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Status: w oczekiwaniu na "Przebudzenie Mocy" :D niestety, pewnie pójdę do kina dopiero po świętach, bo przed nie będzie czasu :/ co do książek "Dary Anioła" były chyba ostatnią książką, która wciągnęła mnie na 3 części bez przerwy... "Szeptem" jeszcze nie miałam okazji przeczytać, a i różne opinie o niej słyszałam, co mnie trochę zniechęca...
      Kiedyś dużo rysowałam, teraz raczej ogranicza się do bazgrolenia w brudnopisie w trakcie lekcji :/ muzyka ma moc jednoczenia ludzi, bo chyba każdy lubi muzykę... sama dużo słucham i zdecydowanie wolę powrót do domu ze słuchawkami na uszach niż gadanie ze znajomymi... już nie skomentuję mojego pokracznego wywijania w pokoju XD
      i ogromne zazdro zajawki do gitary :/ zawsze marzyło mi się grać, ale jakoś...nigdy nie wyszło :/

      Usuń
  2. ja ogólnie grać w siatkówkę nienawidzę, ale oglądać, jak najbardziej ;) za to uwielbiam czytać, blogować, liczyć, oglądać mecze oraz ćwiczyć ;)
    healthybeautylifestyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od września wpaja mi się, że siatkówka jest bardzo trudną dyscypliną i powoli zaczynam rozumieć osoby, które jej nie lubią... co do samego oglądania, nie ma dla mnie nic lepszego niż mec ulubionej drużyny *-*
      Jako że aktywność fizyczna pod postacią treningów mam na co dzień, w wolnym czasie szukam relaksu, właśnie pod postacią książek i bloga :) dobrze wiedzieć, że ktoś jeszcze w tym świecie czyta ;-;

      Usuń
  3. fajny post, nie lubie oglądać siatkówki

    https://daydreamingpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hah, wstęp jest rozwalający, ale niestety też prawdziwy :D Ojj bywają tacy ludzie, bywają :/
    Ja dzielę z tobą pasję czytania, mama czytala mi zawsze jak byłam malutka i dzieki temu jestem teraz humanistką, kocham czytać, pisać...:D
    /Agrafka
    you-always-be.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze kiedy kończę dobrą książkę, w myślach dziękuję rodzicom, że tyle mi czytali, gdy byłam mała :) już nawet nie chodzi o rozrywkę, ale o fakt, o ile łatwiej jest w szkole... w tym roku mam tylko cztery godziny polskiego, ale w przyszłym czeka mnie ich dziewięć i zastanawiam się jak poradzi sobie większość mojej klasy, skoro już teraz problem sprawia im interpretacja najprostszego tekstu o.O

      Usuń
  5. Moją pasją również jest czytanie książek, nie ma dnia, bym nie przeczytała chociaż jednej strony. Wydaje mi się, ze to właśnie zależy od tego jakie rodzice mieli podejście do książek i dziecko "dziedziczy" to w genach. Mama czytała mi Harrego Pottera, a tata Władcę Pierścieni. To są dwie pozycje na których się wychowałam i będę je kochać do grobowej deski. ;)
    Pozdrawiam!
    http://geekbsf.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak zacząć od światowych pozycji ;) mimo, że "Insygnia śmierci" miałam w rękach już kilka razy to nigdy nie skończyłam jej czytać... właściwie nie wiem czemu :/ muszę kiedyś nadrobić :)
      Moi rodzice bardzo dużo czytają, tata przede wszystkim powieści wojenne, mama obyczajowe i bardzo starali się, żebyśmy z moim bratem lubili czytać... mi się udało, pochłaniam książki na kilogramy, ale mój brat w życiu przeczytał może dwie książki... załóżmy, że wyjątek potwierdza regułę ;)
      I chyba w najbliższym czasie odświeżę sobie Władcę Pierścieni...

      Usuń